BRZEŻAŃSKA
NEKROPOLIA
Rozpięte ramiona.
Osierocone kamienie w pochodzie ku żywym.
Wołanie o pamięć.
Na cmentarnych alejach zranione Anioły.
Głucha cisza i pustka.
W dnie zaduszne nie płoną ognie.
Łzy deszczowe. Gorzkie. Opłakują
samotne kamienie.
Nieczytelne napisy. Odgaduję słowa.
Rozpacz zmarłych zaklęta w kamieniach,
Moją rozpaczą.
Wróciłem po osierocone kamienie. Padnięte krzyże.
Nie pozwolę wdeptać w ziemię.
Przede mną ciężka droga.
Odpocznę chwilę.
Usiądź obok proszę.
Jesteś taka piękna.
Wiatr rozplata warkocze.
Do wiatrowego serca tuli.
Ja nie przytulę.
Nie mam serca.
Moje serce niosłem na dłoni.
Płonęło dziecięcą radością.
Wypaliło się miłością do tych
których kochałem i do Ciebie.
Opłakuję święte kamienie.
Oczy nie mają łez.
Wykrzykuję rozpacz zmarłych.
Nie mam krzyku.
Wziąłem garść łez ze stawu.
Krzyk od zranionego ptaka.
Kilka promieni od słońca.
Opłakałem święte kamienie.
Wykrzyczałem rozpacz zmarłych.
Rozgrzałem dłonie.
Wymacałem zatarte napisy.
Brajlem odczytałem słowa,
„Cichą prośbę zmarłych o pamięć”.
Wzwaliłem krzyże na plecy.
Święte kamienie ująłem w dłonie.
Wsparły ramiona Anioły.
Powędrowaliśmy na podniebne łąki.
Przed chatę sędziwego Boga.
Zamiótł wiatr cmentarną pustkę.
Wymarłą ziemię zabrali obcy.
Posiali nienawiść.
AUTOR A.T.
AUTOR A.T.
* zdjęcie - malina M
Także przemilczę w CISZY...bo ten wiersz tego wymaga♥
OdpowiedzUsuń