ŚWIĄTKOWIE
PRZYDROŻNI
Na drodze spotkałem
dwóch świątków drewnianych.
Na kłodzie drewnianej siedzieli.
Było południe.
Słońce żarem płonęło.
Owce na łące beczały.
Na krzyżu przydrożnym
Chrystus cierpiał samotny.
Milczeli świątki drewniane.
Myślami po górach błądzili.
Może ojczenasz. Może zdrowaś.
Może się modlili.
A może czekali na wędrowca,
z flaszką wody.
Byli spragnieni.
AUTOR A.T.
AUTOR A.T.
* zdjęcie - malina M
Bardzo wzruszający wiersz.Nie zawsze tu bywam ,ale jak już jestem ,to z przyjemnością odpoczywam czytając.Pozdrawiam serdecznie♥
OdpowiedzUsuńKRESOWA EPOPEJA ODCHODZI W NIEPAMIĘĆ.
OdpowiedzUsuńPO ILOŚCI ODWIEDZIN SĄDZĄC - NADZIEJA.
NADZIEJĄ, ŻE ZAPOMNIENIE PRZEDWCZESNE.
SŁOWA PAMIĘCI JAK CMENTARNE OBELISKI,
WOŁANIEM O PAMIĘĆ.
A. T