czwartek, 6 sierpnia 2015

WIERNOŚĆ


WIERSZ PIERWSZY
REQUIEM MEMU PSU


W Brzeżańskim stawie
usnęło niebo,
Zmęczone udżwigiem gwiazd.
Nad Brzeżański staw
przybiegł pies przybłęda.
Polizał chłopcu twarz.
Zamieniliśmy się sercami.
Oddałem swoje ludzkie.
Otrzymałem psie.
Moje serce skomle.
Wzywa nad stawu brzeg.
Wołam psa przybłędę.
Podarował serce.
Psie.


AUTOR A.T.






WIERSZ DRUGI
MÓJ EDEN TO LUX


Pies przybłęda. Przywołany marzeniem dziecka.
Wyśniony. Przywędrował z Karpat.
Biegł przez Prut i Czeremoszę. Przez Zaleszczyki.
Dalej na Brzeżany. Przez Kozowę.
Śnił o chłopcu. O mnie, z pajdą chleba w ręku.
Czekałem.

Ktoś skrzywdził. Uderzył. Nie głaskany.
Nie przytulany. Nie całowany w czarny nosI.
Biegł do mnie. Po swoje przeznaczenie.
Po swój los.

Czekałem we śnie nad brzegiem jeziora.
Nad złotą lipą. Z chlebem pachnącym od Mamy.
Odnalazł mnie w Edenie.
Mój Lux. Mój Anioł Stróż.
Już nigdy nie miałem psa.

AUTOR A.T.


  
AUTOR A.T.


  *
 
 
WIERSZ MÓJ
STARY WIARUS


najwierniejszy z wiernych
na skinienie ręki, na głos pana, na dobry czas, 
na pieski świat, na psie życie, na zawsze .

Hau ! hau ! to ja - twój wierny cień
nie odejdę, nie zdradzę, nie sprzedam
za nic mam judaszowe srebrniki
i pełną miskę, i ciepły piec, i kość.

Moje psie serce jest tak wielkie,
jak wielki jest twój ludzki świat .

Oddam ci moje psie serce
za jeden uśmiech, za ciepło dłoni,
za okruszyny z pańskiego stołu
ja - twój cień, twój wierny pies.

I pójdę, gdzie ty pójdziesz,
i wrócę, kiedy zechcesz wrócić,
mój cień pobiegnie za tobą
nawet, gdy mnie już nie zechcesz

A jeśli twój cień odejdzie za kres
to ja, najwierniejszy z wiernych,
wezmę psie serce i pójdę hen, hen,
aż do krainy wiecznych łowów

ja, cień - twój wierny pies
ja, pies - twój wierny cień


AUTORKA: MALINA M
 



AUTORKA: MALINA M


11 komentarzy:

  1. Pamiętam jak do nas zawitał pies...Dziadzio 11km kasztanką jechał do młyna ..Przez las,polną drogą wracał późnym wieczorem ,Rozpętała się burza...W błyskawicach zauważył psa..Myślał że to lis czy wilk..Ale obciążony wóz z jednym konikiem nie pogonił batem::)))Przy następnej błyskawicy zauważył ,że psina cały przemoczony wylękniony pod koła się pcha....Zatrzymał konia,piesek wskoczył na snopek słomy,schował się pod płaszcz i z dziadkiem dojechał do domu....W domu obudziły nas głosy..Rozmowa babci z dziadkiem..i pies ,który jadł strawę ..Biedny ,chudy ale z wyglądu wilczurka...Kiedy nas zobaczył ,ogonem zaczął merdać ..Na drugi dzień wszyscy nim się zachwycaliśmy ,w rzece wykapaliśmy ..wyczesaliśmy i nazwaliśmy go MORUS...bo na samo wejście wyglądał strasznie::))Był naszym przyjacielem ,kochaliśmy go ,bardzo fajny pasterz krów...Śmierć staruszka przyszła znienacka ,sąsiada psy wymknęły się z zagrody i zaatakowały Moruska na podwórku::Nie miał szans...Ale spędziłam z nim piękne dzieciństwo::)))Pozdrawiam Pana A.T...wspaniałe wspomnienia::)))

    OdpowiedzUsuń
  2. PANI DANUSIU !
    PSY MAJA OSOBOWOŚĆ.
    ŚĄ MĄDRE I MYŚLĄCE. I NIE TYLKO WILCZURY.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak wiem ,mamy obecnie kundelka::))Jest kochany i mądry ,ogólnie uwielbiam każdego psiaka::))Nasz Morusek był chyba mieszańcem z innym tatą lub mamą..Bo przypominał wilczura,ale też miał wygląd dużego lisa,czy kundla...z gęstą sierścią czarno -brązową..Był bardzo zwinnym psem::)))

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zawsze strasznie chciałam mieć psa ... mój Tatuś nie chciał się zgodzić , mieszkaliśmy na 3 piętrze i twierdził, że biedne zwierze zamęczymy. Musieliśmy zadowolić się rybkami i akwarium. Pies przy domu to jest cudowne. Pies ma wolność, pies jest wspaniałym przyjacielem. Ten na zdjęciu przybłąkał się kiedyś do mojego Braciszka. To był bardzo stary i siwy pies, miał w sobie taką porcję miłości że obdarzył nią na wszystkich i jeszcze mu starczyło ... jak braciszek jechał samochodem kilka kilometrów do Kościoła to pies potrafił przebiec tę drogę i po Mszy warował pod drzwiami , jak wychodzili to dosłownie rzucał się na nich i lizał po rękach, po twarzy .. wszyscy go znali z tych "kościelnych " wędrówek . Wabił się Puzon.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój pies Luks, Mamy pies Azor,
    Brata pies Kardasz zginęli w walce
    z bolszewickimi oprawcami 10 lutego 1940 roku.
    Bronili nas przed deportacja na Sybir.

    APEL POLEGŁYCH PSÓW

    Psy.
    Obrońcy.
    Nie postawiono pomników.
    Modłów dziękczynnych nie odprawiono.
    W
    poczet świętych nie powołano.
    Psy.
    Ogłaszam apel poległych psów.
    Azor !?
    Poległ na polu chwały !
    Kardasz !?
    Poległ na polu chwały !
    Luks !?
    Poległ na polu chwały !
    Nie biją werble.
    Armatnie salwy nie rozdzierają nieba.
    Pamięć,
    Wartą Honorową.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
  6. Poeto drogi, kocham zwierzeta calym sercem. Z tego powodu nie moge ich miec; musialabym cierpiec razem z nimi, gdy choruja i umierac razem z nimi, gdy umieraja. Z tego samego powodu jestem prawie cwierc wieku jaroszem; to przeciez moi przyjaciele, wiec jak moglabym byc przyczyna ich cierpienia i smierci?
    Przepiekne sa Pana wspomnienia,
    przepiekne przemyslenia.
    Kocham Pana strofy, tyle
    w nich niezwyczajnych uczucic ...
    Calym sercem pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz psa, bo nie chcesz patrzeć jak choruje, czy umiera... No to masz kobito żelazne serce! Psy umierają w samotności na zimnych, betonowych wylewkach w schroniskach, NIGDY niekochane. I nie dostaną od Ciebie ani odrobiny ciepła, bo taka jesteś wrażliwa. Niech Cię diabli!

      Usuń
  7. Haneczko, dziekuje Ci za ten PIEKNY POETYCKI KACIK :)
    Przytulam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. BRZEŻAŃSKI RÓŻANIEC.

    Nanizałem paciorki pamięci
    na sznur brzeżańskiego różańca.
    Szmer wody przy młynie.
    Rechot żab w szuwarach.
    Wiersz Adama Palczaka.
    Turkot chłopskiej furmanki.
    Zgarbiona postać Mamy z sierpem przy żniwach.
    Kamienny krzyż na rozstaju.
    Bernardyn wyniosły na stoku.
    Gimnazjum w zadumie bezkresnej.
    Farny kościół na zboczu. Dom rodzinny w dolinie.
    Wdowi grosz na ołtarz w Brzeżanach.
    Paciorki różańca przebieram palcami.
    Modlę się do ruin zamku.
    Zranionych aniołów.
    Do zmarzniętego Chrystusa na krzyżu
    w alejach cmentarnych.
    Latarni gazowych na ulicach miasta,
    dawno wygasłych.
    Paciorki różańca pamięcią wiązane,
    przebieram palcami.
    Modlę się do moich gęsi,
    szczypały po nogach.
    Stawu w porannej mgle śniącym.
    Szczebiotu jaskółek.
    Dziewczyny,
    warkoczami babiego lata strojonej.
    Modlę się do pamięci zapomnianej.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
  9. Na
    Kresowej Stronie Wierszowej
    ponad dwa tysiące wejść.
    Ponad dwa tysiące chwil zadumy i pożegnań
    Ze światem przepełnionym pamięcią
    o bliskich sercu postaciach,
    O przeżytych latach.
    W sercu domysł tajemny,
    Domysł nie sprawdzony.
    Być może każdy z wędrowców,
    Odwiedzających wierszową stronę,
    Odnajduje tutaj tez swoje wspomnienia.
    Odnajduje swoją Zosieńkę,
    Swoich Profesorów.
    Swoje szczęśliwe lata.
    Swoje Eldorado.


    ŚWIĄTKOWIE PRZYDROŻNI.

    Na drodze spotkałem
    dwóch świątków drewnianych.
    Na kłodzie drewnianej siedzieli.
    Było południe.
    Słońce żarem płonęło.
    Owce na łące beczały.
    Na krzyżu przydrożnym
    Chrystus cierpiał samotny.
    Milczeli świątki drewniane.
    Myślami po górach błądzili.
    Może ojczenasz. Może zdrowaś.
    Może się modlili.
    A może czekali na wędrowca,
    z flaszką wody.
    Byli spragnieni.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
  10. ELDORADO PRZEMINĘŁO.

    Eldorado przeminęło.
    Szczęście kołysało do snu.
    Przebudzenie.
    Szczęście umknęło.
    Odzywa się echem.
    Melodią osieroconą.
    Wspomnieniem
    zagubionym w pamięci.
    Odzywa się echem
    w uśmiechu,
    Spojrzeniu Dziewczyny
    na zdjęciach
    z tamtych lat.
    Której ?
    Z którą minęliśmy
    się
    śniąc w Eldorado ?

    A. T

    OdpowiedzUsuń