po miłości dojdę do Twojego światła
Na brzegu tęczy zostawiłeś mi barkę
na brzegu miłości zostawiłeś nadzieję
i jeszcze adres do domu Ojca
z uwagą, żebym nie zgubiła
Pokazałeś jak rozpacz czarną
w siedem kolorów światła zamienić
i siedem cudów przebaczenia
i jeszcze ósmy cud przemiany
Na brzegu tęczy znak mi postawiłeś
drogowskaz do mojego serca
miłosierdzie przed sprawiedliwością
uschnięty krzew i kwitnący figowiec
Jak mam iść, żeby pójść za Tobą
na drugi brzeg niebieskiej tęczy
gdzie mądrość nigdy nie więdnie
a miłość nie umiera
Miłość i odpowiedzialność.
trud istnienia i ból egzystencji
pytanie o sens cierpienia
i granice nadziei wbrew nadziei.
Chociaż odszedłeś,
zostało wołanie o świętość
i dróg tysiące, co prowadzą
do domu, którego adres
zostawiłeś nam odchodząc
AUTORKA: MALINA M
* Zdjęcia podwójnej tęczy nad Sudetami są moje.
Do jednego pozwoliłam "dokleić" postać Ojca Świętego
Do jednego pozwoliłam "dokleić" postać Ojca Świętego
CUDENKO ... Haneczko kochana ... CUDENKO ...
OdpowiedzUsuńWiersz Malinko, wiersz! Osobisty a jednocześnie dla każdego.To trzeba czuć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Podziwiam Twój talent poety oraz "doklejania"; pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMalinko,wspaniale się komponujesz z Panem A.T,wspaniale!
OdpowiedzUsuńPanie A.T.,katuj nas swoją poezją aż do bulu katuj..taki bul jest nie bolem..
OdpowiedzUsuńEch,Alenko,Alenko..Słów brak..Bo wszelkie słowa to wobec Ciebie są jakieś takie niegodne,urocza kobietko..
OdpowiedzUsuńAlenko,czytam,co piszesz..No i jak tu nie kochać TAKIEj KOBIETKI??? Wpadłem,już po mnie..Ludzie,ratujcie!!!
OdpowiedzUsuńWaszku dam radę na odkochanie przeżuwaj czarny pieprz hihihihihih
Usuń